Będąc w samej Białce polecamy wjechać autem (z dziećmi) lub wejść/wjechać rowerem (opcja bez dzieci) na Litwinową Grapę (Czarna Góra 903 m n.p.m.). Piękne widoki gwarantowane, bezkres gór, łąk i nieba. Aleksandra Motyl autorka zdjęć i tekstu przysłanego na Konkurs "Polska z dziećmi 2020"

Strona główna Kraj 2022-07-25 11:35 aktualizacja: 2022-07-26, 10:39 Turyści w Tatrach, Fot. PAP/Grzegorz Momot Jak informuje "Tygodnik Podhalański", w sobotę turyści z Łotwy - a z nimi trzymiesięczne niemowlę i dwuletnie dziecko - wybrali się na Czerwone Wierchy. Ratownicy TOPR przez ostatni weekend udzielili pomocy 23 turystom w Tatrach. Według relacji gazety, w górach znaleźli się o zmierzchu. Byli przemoczeni i zziębnięci po burzy, bo temperatura znacznie się obniżyła. Poprosili TOPR o pomoc. Gdy ratownicy dotarli do Łotyszy okazało się, że niemowlę jest bardzo wychłodzone, więc przetransportowali je do szpitala w Zakopanem. Pracowity weekend ratowników TOPR Ratownicy TOPR przez ostatni weekend udzielili pomocy 23 turystom w Tatrach. W większości były to urazy nóg i rąk oraz zasłabnięcia spowodowane upałami. Jak poinformował ratownik dyżurny TOPR, w sobotę doszło do poważanego wypadku na Mnichu nad Morskim Okiem, gdzie w tzw. Zacięciu Kosińskiego od ściany wspinaczkowej odpadł taternik i doznał urazu kręgosłupa. Ratownicy w materacu próżniowym i noszach przy pomocy długiej liny przetransportowali poszkodowanego do Dolinki za Mnichem, a następnie do szpitala w Zakopanem. Tego samego dnia ewakuowano turystkę z Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego, która po pozostawieniu przez dwóch swoich towarzyszy pod wierzchołkiem, nie była w stanie samodzielnie wrócić do Morskiego Oka. W czasie akcji przez Tatry przetaczały się burze. Pierwsza próba ewakuacji śmigłowcem nie powiodła się, dlatego z centrali ruszyła wyprawa piesza. Dopiero druga próba zabrania jej śmigłowcem zakończyła się pomyślnie. "Apelujemy o nie bagatelizowanie zagrożeń związanych z górami. Prosimy o umiejętny dobór tras do panujących warunków oraz prognozy pogody" – przekazał ratownik dyżurny. W Tatrach panuje bardzo duży ruch turystyczny. Pod niektórymi szczytami tworzą się kolejki oczekujących do wejścia na górę. Dotyczy to zwłaszcza kopuły szczytowej Giewontu, Rysów oraz rejonu Orlej Perci. Kolejki tworzą się również do kas biletowych przy punktach wejścia do Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), dlatego zalecane jest kupowanie e-biletów za pośrednictwem aplikacji lub strony internetowej TPN. (PAP) autor: Szymon Bafia kw/ Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.
Zakopane z dziećmi jesienią. Polskie góry są przepiękne. Bez względu na porę roku. Gdy byłam mała rodzice zabierali mnie i brata w góry praktycznie co roku. Mimo, że niektóre z tych wyjazdów bywały nieprzyjemne np. brodzenie w zimowe ferie w śniegu po pas i codzienne suszenie ubrań i butów to dziś wspominam ten czas z
Skip to content Szukaj: TATRY O TATRACH SZLAKI TURYSTYCZNE INFORMACJE I PORADY BEZPIECZEŃSTWO W GÓRACH ZAKOPANE O ZAKOPANEM ZWIEDZANIE I ZABYTKI DLACZEGO ZAKOPANE ZROZUMIEĆ ZAKOPIAŃCZYKA WYDARZENIA PODHALE O PODHALU KULTURA I SZTUKA INFORMACJE PRAKTYCZNE DOJAZD I KOMUNIKACJA DLA RODZIN Z DZIEĆMI DLA KAŻDEGO NOCLEGI PORY ROKU LATO ZIMA GALERIA TATRY HOME TATRY O TATRACH SZLAKI TURYSTYCZNE INFORMACJE I PORADY BEZPIECZEŃSTWO W GÓRACH ZAKOPANE O ZAKOPANEM ZWIEDZANIE I ZABYTKI DLACZEGO ZAKOPANE ZROZUMIEĆ ZAKOPIAŃCZYKA WYDARZENIA PODHALE O PODHALU KULTURA I SZTUKA INFORMACJE PRAKTYCZNE DOJAZD I KOMUNIKACJA DLA RODZIN Z DZIEĆMI DLA KAŻDEGO NOCLEGI PORY ROKU LATO ZIMA GALERIA To tylko wycinek z bogatej listy małopolskich atrakcji dla dzieci. Znajdą tu coś dla siebie zarówno przedszkolaki, jak i uczniowie, a także sami rodzice. Przedstawiamy garść inspiracji na wyprawy duże i małe, do miasta i bliżej natury, które rodzice mogą wykorzystać, by odkryć Małopolskę z dziećmi. Piszę ten wpis zastanawiając się dlaczego tak jest, że po słowackiej stronie Tatr czas płynie inaczej. Dlaczego słowa “Zakopane z dzieckiem” nie wywołują już tyle świetnych wspomnień. Mam wrażenie, że gdy tylko przekraczam granicę, czas się cofa. I od razu musicie wiedzieć, że zdecydowanie bardziej polecam wam z dziećmi słowackie szlaki. Przede wszystkim dlatego, że są po prostu puste od ludzi, co naprawdę sprzyja odpoczynkowi. Po drugie są zdecydowanie bardziej widokowe. Zrobicie piękniejsze zdjęcia do rodzinnych albumów. Nie musicie płacić za wstęp do Parku Narodowego. Polecane przeze mnie szlaki znajdziecie TUTAJ. Jeśli jednak z jakiegoś powodu zdecydujecie się zostać po naszej stronie, też nie będziecie się nudzić. Zakopane z dzieckiem – to kolejna odsłona polecanych przez nas miejsc. Jeśli zastanawiacie się gdzie pójść z dzieckiem po polskiej stronie, ten wpis jest właśnie dla was. Żeby jednak wycieczki w góry były udane i każdy miał co wspominać, musicie się do nich dobrze przygotować. Nigdy nie sugerujcie się czasem podanym na tabliczkach na szlakach. Bez dzieci przejdziecie może w 15 min. Z nimi już nie. One zachwycają się każdym kamykiem i są głodne co trzy kroki. W następnym wpisie będę miała dla was wiele rad na temat przygotowań i gotową listę do wydrukowania, co warto ze sobą zabrać. Teraz powróćmy do szlaków. GUBAŁÓWKA Osobiście nie lubię tego miejsca, o czym pisałam już tutaj. Jednak raz można przeżyć :) Można wejść pod górę albo wjechać (są dwie różne możliwości). Tutaj zdecydowanie mocno trzeba trzymać się za portfel, bo budek z tanimi zabawkami jest więcej niż kamieni na drodze. Słowackim odpowiednikiem naszej Gubałówki jest wg niektórych Hrebienok. Identyczna kolejna naziemna prowadząca na górę a tam tylko jedna restauracja i mnóstwo spokoju. DOLINA KOŚCIELISKA Trasę możecie przejechać bez problemu z wózkiem. Całą relację możecie przeczytać tutaj. WJAZD NA KASPROWY WIERCH Czytałam w internecie relację ludzi, którzy na Kasprowy weszli z trzyletnim dzieckiem. Ja osobiście nawet sama na Kasprowy nigdy nie wchodziłam, więc ciężko mi ocenić, czy to łatwy i bezpieczny do przejścia szlak. My zdecydowaliśmy się wjechać na górę kolejką a planowaliśmy zejść na dół. Byliśmy do tego dobrze przygotowani, zarówno pod względem ubioru jak i jedzenia. Jednak na górze okazało się, że pogoda jest mocno niesprzyjająca na wędrówki z małymi dziećmi. Wiało obrzydliwie, co nawet uniemożliwiało spokojny spacer przez kilka minut. Leżało też dużo śniegu, który był bardzo śliski i mokry. Chmury przepowiadały burzę i postanowiliśmy ze względów bezpieczeństwa odłożyć zejście na inny raz i zjechaliśmy kolejką. Pilecam wam kupić bilety przez internet, co zdecydowanie umili ten dzień i zaoszczędzi wam stania w kolejce do kolejki. Wydawało mi się zupełnie oczywistym, że rodzice zdają sobie sprawę z faktu, że na szczycie jest zupełnie inna pogoda niż pod kolejką. Było mi po prostu smutno, kiedy widziałam dzieci płaczące z zimna, kiedy na górze przy temperaturze plus 3 stopnie, stały w krótkich spodenkach i na krótki rękaw. Warto wcześniej sprawdzić widok z kamery internetowej na szczycie i przygotować ubrania adekwatne do pogody, żeby taki wjazd nie kojarzył się nikomu z nieprzyjemnościami. Na szczycie jest restauracja, w której jedzenie jest co prawda smaczne ale najtańsze nie jest. Zawsze jednak można wypić ciepłą herbatę i się posilić w razie nie zabrania niczego ze sobą. Buty – Mido Noster Bluzy – Little Gold King Plecak – Skip Hop DOLINA STRĄŻYSKA Spotkaliśmy na szlaku ludzi spacerujących z wózkiem. Dacie radę, ale zdecydowanie przyjemniej będzie z nosidełkiem. My trafiliśmy niestety na bardzo oblegany dzień. Była masa turystów. Zrobienie ładnego zdjęcia bez osób trzecich w tle graniczyło z cudem i było okupione długimi chwilami oczekiwań. Nic przyjemnego. Doszliśmy z dziećmi tylko do Polany Strążyskiej. Jest tutaj restauracja, w której zjecie całkiem przyzwoite gofry za całkiem ludzkie pieniądze. Rozciąga się stąd piękny widok na Giewont i jest naprawdę sporo ławeczek, żeby przyjemnie odpocząć. Ale… Może jestem po prostu nadwrażliwa, ale słowo odpoczynek i masa turystów jakoś mi się nie łączą. Kiedy doszliśmy na Polanę, zastaliśmy grubo ponad sto osób. Całe mnóstwo panów bez koszulek opalających swoje torsy i opowiadających głupie kawały. Dla mnie nie jest to sposobność do odpoczynku. I właśnie dlatego nie polecam wam tych szlaków podczas długich weekendów czy bardziej obleganych terminów. No chyba, że zupełnie wam to nie przeszkadza. Sam szlak jest mało ciekawy bo przez większość czasu idzie się przez las i nie podziwia żadnych widoków. Te pojawiają się dopiero przed samą Polaną. Jeśli jednak macie małe dzieci i są to ich początki w górach, ten szlak będzie idealny. I znowu odwołam się do mojego słowackiego odpowiednika. Jeśli macie troszkę więcej czasu i naprawdę chcecie odpocząć w ciszy i spokoju, pojedźcie na Dolinę Białej Wody (klik). Szlak zaczyna się zaraz za naszym parkingiem nad Morskie Oko. Na końcu również jest Polana ale tutaj nie ma żadnej restauracji więc zaopatrzcie się w prowiant. Lenka – spodenki i bluzeczka Mamunio MORSKIE OKO Mam wrażenie, że każdy zna i nie warto opisywać ze szczegółami. Szlak prowadzi asfaltową drogą i spokojnie można go pokonać wózkiem. Nie wybierałabym się tam w sezonie i długie weekendy, chyba, że ponownie, nie przeszkadza wam człowiek na człowieku i ruch jak na Krupówkach. Niektórzy lubią :) Odpowiednikiem po słowackiej stronie jest Popradzki Staw, który opisałam tutaj. Dla dzieci fajnymi opcjami są również Dolina Chochołowska, Nosal czy Murowaniec na Hali Gąsienicowej. To nasze cele na następną wyprawę. Na pewno ją opiszemy i pokażemy wszystko na zdjęciach. Na koniec zostawiłam sobie perełkę, za którą wasze dzieci będą was uwielbiały i niejako oddadzą wam zmęczeniem za wszystkie szlaki, po których je przeczołgaliście :) ENERGYLANDIA Miejsce wymagające mnóstwa energii i dobrego przygotowania, o czym pisałam wam TUTAJ. Największy park rozrywki w Polsce, który naszym zdaniem warto odwiedzić. W miejscowości Zator, zupełnie niedaleko od Energylandii, jest Zatorland. Jeśli macie czas, możecie się wybrać. Nam już zabrakło sił :) TATRALANDIA W tym roku już zabrakło nam dni, ale za rok postaramy się wybrać. Wszystko dokładnie opisała u siebie Marlena, która też poleca to miejsce a przeczytacie o tym tutaj. Uff, w sumie to sama się cieszę, że to koniec wpisu bo spędziłam przy nim jakieś 7 godzin. Mam nadzieję, że wam się przydadzą zawarte tutaj wskazówki. Oglądając zdjęcia już niesamowicie tęsknię za górami, ale w tym roku przed nami jeszcze urlop w Sudetach więc odliczamy dni. A jakie są wasze kierunki na tegoroczne wakacje? Coś podobnego?co robić z dzieckiem w górachdzieckiemgdziegdzie pójść z dziećmi w łodzigóry z dzieckiempopójśćpolskiejstronieszlaki dla dziecizakopanezakopane z dzieckiem

Jedną z polecanych atrakcji miasta Zakopane jest Muzeum Tatrzańskie im. dra Tytusa Chałubińskiego. To interesujące miejsce, zarówno pod względem samego budynku, jak i zbiorów, jakie skrywają jego wnętrza. Sam gmach muzeum to cenny zabytek architektury w stylu zakopiańskim zaprojektowany, podobnie jak Willa Koliba, przez Stanisława

Spis treści1) Zrób research pod hasłem „Co się dzieje na mieście?” 2) Pakuj kąpielówki i ruszaj do wodnego parku!3) Idź do kina i ciesz się kreskówkami jak za dawnych czasów!4) Kilka godzin szału w lokalnej sali zabaw5) Wyprawa na ulubione jedzenie6) Bądź jak Peppa – skacz po kałużach i łap krople deszczu7) Wybierz się do miejscowego sklepiku z zabawkami i zrób dziecku mały prezent 8) Wybierz się do kiosku i zrób prezent sobie!9) Miej zawsze ze sobą względnie małe i angażujące zabawki10) Czytaj! Opowiadaj! Rozwijaj wyobraźnię!Podobne wpisy Deszcz. Wakacje w deszczu. Jedna z bardziej przerażających wakacyjnych wizji, zwłaszcza, jeśli wybieracie się w podróż z małym dzieckiem/ dziećmi. Wszystkie wspaniałe plany związane z plażowaniem, bieganiem, budowaniem zamków z piasku, z rowerami i kąpielami nagle zostają odwołana, bo pada, leje, kropi, bo ściana wody za oknem i nawet na obiad trudno wyjść. Bez dziecka, deszcz jest do przeżycia i można nawet dostrzec jego pozytywy. Pod tym względem moim mentorem jest nasz znajomy, który kiedyś spędził deszczowy tydzień nad polskim morzem. Po urlopie ktoś zapytał: „Paweł, i co? Marny urlop, co? Ciągle padało!”, na co on odpowiedział: „Nie, dlaczego? Wreszcie przeczytałem wszystkie książki!”. Optymizm godny pozazdroszczenia, ale wspomniany Paweł dziecka nie ma. Z dzieckiem u boku czytanie książek pod kocem, gdy za oknem stuka deszcz nie brzmi już tak pięknie, a w pokoju hotelowym z dwu-/-trzylatkiem można oszaleć!! Co zatem robić, gdy pada, byśmy i my, i dziecko byli zadowoleni? Pomysłów może być cała masa, poniżej kilka naszych, które sprawdziły się podczas ostatniej majówki na Suwalszczyźnie i podczas 3 deszczowych dni spędzonych w gruzińskiej Kachetii. 1) Zrób research pod hasłem „Co się dzieje na mieście?” Na deszcz są sposoby dwa: siedzieć w domu / w hotelowym pokoju lub zaplanować rozrywki „na mieście”, ale pod dachem. Wykreśliliśmy z listy plażę, spacer, kąpiel, ale być może w okolicy są inne rozrywki, które zainteresują Waszego malucha, a Wam dadzą chwilę wytchnienia od znudzonego deszczem kilkulatka? Rozrywki są przeróżne, wystarczy dobrze poszukać! Może basen, może kino, może muzeum przyrodnicze, może jakaś mała wystawa, a może sala zabaw ukryta w pobliskim centrum handlowym. Poszukajcie restauracji z kącikiem dla dzieci, bo wtedy Wy zjecie coś smacznego, a dziecko się wybawi i w przypadku jedynaków będzie mogło zaspokoić potrzeby społeczne. Maksowi przyzwyczajonemu do żłobkowego życia podczas wakacji z rodzicami kontaktów z rówieśnikami zdecydowanie brakuje. Po researchu wybierz najlepsze opcje zgodne z upodobaniami dziecka i … swoimi!:) A co! Maks szaleje w wielkiej sali atrakcji w supermarkecie w Erywaniu, Armenia 2) Pakuj kąpielówki i ruszaj do wodnego parku! Jeśli tylko jest jakiś w okolicy, nie ma wątpliwości! Idealnie zastępuje plażę, atrakcje dla dzieci gwarantowane, zjeżdżalnie, brodziki, czasem nawet na miejscu da się zjeść przyzwoitą pizzę, więc wtedy mamy 2 atrakcje w jednej gwarantowane i możemy być spokojni, że dzień został uratowany! Jeśli w okolicy nie ma żadnego parku wodnego, poszukajcie zwykłego basenu. Dla dzieci to również atrakcja! My ten model testowaliśmy w ostatnią deszczową majówkę, gdzie przez 3 dni zwiedziliśmy 2 wodne parki: jeden w Druskiennikach na Litwie i drugi w Suwałkach. Polecamy, jeśli gdzieś na Suwalszczyźnie złapie Was deszcz. Zwłaszcza ten w Suwałkach, bo tłumy w Druskiennikach były przeogromne i trzeba się przygotować na odstanie swojego w kolejce i pluskanie się w tłumie ciał. 3) Idź do kina i ciesz się kreskówkami jak za dawnych czasów! Kilkulatek to już całkiem dobry partner na wypad do kina. Sprawdźcie czy gdzieś w okolicy grają jakieś dziecięce hity, wybierzcie się do sąsiedniego miasta, zróbcie sobie i maluchowi przyjemność. My co prawda tej opcji z Maksem jeszcze nie testowaliśmy, ale mamy znajomych, którzy z 2,5-3 latkami zaliczali już kino i zawsze były to udane wyjścia. Co jeśli na stanie macie mniejsze dziecko, które jeszcze nie za bardzo się nadaje do oglądania bajek, ani do siedzenia w kinie 1,5-2 godziny plackiem? Rozejrzyjcie się za kinem dedykowanym mamom/ rodzicom małych dzieciom. Na takie seanse przychodzisz z dzieckiem – na rękach, w nosidełku, w chuście, w wózku, jak Ci wygodnie. Jest z Tobą, gdy oglądasz lub może się pobawić na kocyku rozłożony w sali kinowej. To oczywiście specyfika dużych miast, ale może warto sprawdzić czy są takie seanse organizowane np. w okolicy Waszej miejscowości urlopowej? Z tego, co wiem np. w Gdańsku są! Ja kiedyś byłam w warszawskim Multikinie z kilkumiesięcznym Maksem (seanse można odnaleźć pod nazwę Mulibabykino!) i do dziś żałuję, że byłam tylko raz! Na deszczowy dzień, nawet we własnym mieście, pomysł okazał się świetny! Maluch trochę pospał, trochę poraczkował na koszyku, a mama się rozerwała, uśmiała i poprawiła sobie nastrój! Przy potencjalnym ewentualnym następnym dziecku planuje praktykować częściej! 4) Kilka godzin szału w lokalnej sali zabaw Wiadomo, że na urlopie swoich zabawek mamy jak na lekarstwo, chyba, że lubicie podróżować jak wielbłądy. My nie lubimy, więc bierzemy tylko to, co absolutnie konieczne, zajmuje mało miejsca i zapewnia rozrywkę na długi czas. Wiadomo też, że po kilku dniach zestaw 3-5 zabawek może się znudzić. Tym bardziej, jeśli czas na plaży został drastycznie ograniczony przez pogodę. Szukamy zatem sali zabaw. Może w jakimś pensjonacie? Może w centrum handlowym? Może w jakiejś kawiarni? Coś się znajdzie w okolicy! Dziecko szczęśliwe, dla rodziców chwila wytchnienia najlepiej przy dobrej kawie. Na tej zasadzie w Krakowie trafiliśmy do tak fajnego miejsca jak Like!konik, a sale zabaw znajdowaliśmy również w Bangkoku czy Erywaniu! Może niekoniecznie z powodu deszczu, ale z chęci zapewnienia Maksowi rozrywki, a sobie spokojnego obiadu 🙂 Plac zabaw w jednej z jadłodajni w Chinatown w Bangkoku do dziś należy do i naszych, i Maksa faworytów! chowamy się przed mrozem w Like!koniku 5) Wyprawa na ulubione jedzenie Nie byłabym sobą, gdybym o tym nie napisała! W deszczowy dzień nic nie poprawia tak humoru jak pyszne jedzenie! Nie tylko nam, dziecku również. Na pewno ma swoje ulubione potrawy – spaghetti, pizzę, lody, sernik, naleśniki z czekoladą? Może to coś, czego nie je na co dzień? Tym lepiej! Wyprawa na pizzę okaże się świetną przygodą, a w dodatku obiad zaliczony! U nas w tych sytuacjach najlepiej działa pizza… albo sushi! 🙂 Chociaż wyprawą na lody Maks również nie pogardzi. Jeśli restauracja dysponuje dodatkowo placem zabaw lub fajnie urządzonym kącikiem dla dzieci, 4) i 5) zaliczamy za jednym zamachem! “Chcę moje sushi!!” 6) Bądź jak Peppa – skacz po kałużach i łap krople deszczu Jeśli za oknem nie ma ściany deszczu, a jedynie trochę kropi, ubieramy się dobrze i ruszamy na podbój okolicznych kałuży. Kluczowe zatem, jeśli jedziemy w miejsce z niepewną pogodą, zabrać dla dziecka kalosze i kurtkę na deszcz! Lub nastawić się na zakup kaloszy na miejscu (Maks do dziś używa kaloszy kupionych w Wietnamie w Sapa!). Wiaderko zamiast na plażę, bierzemy na spacer, łapiemy krople i udajemy świnkę Peppę. Dla rodzica może atrakcje mniejsze niż na basenie, dla dziecka, zwłaszcza kochającego Peppę, szał! gotowy na skakanie po kałużach – Sapa, Wietnam 7) Wybierz się do miejscowego sklepiku z zabawkami i zrób dziecku mały prezent Jeśli opcji „na mieście” jest stosunkowo mało, jesteście na odludziu, poszukajcie najbliższego miasteczka i zajrzyjcie do sklepu z zabawkami. Niech dzieciak ma coś nowego, za grosze, niech sam wybiera. Odpuśćcie zasady pt „Takich zabawek nie kupujemy” / „plastiki są fuu!”. W mało miasteczkowym sklepie im bardziej tandetnie, tym lepiej! My w Gruzji, w niewielkim Telawi, w którym naprawdę niewiele się dzieje, w małym sklepiku pełnym plastikowych gadżetów, kupiliśmy grający i świecący samolot 🙂 Nienawidzę takich zabawek, ale w deszczu jestem w stanie posunąć się daleko, by zapewnić Maksowi atrakcje, a sobie trochę spokoju. Do samolotu (za 15 zł) dołożyliśmy zestaw ciastoliny za jakieś 3 zł! A zabawy było co niemiara! ciastolina – zdobycz za 2-3 zł w gruzińskim Telawi 8) Wybierz się do kiosku i zrób prezent sobie! Żeby nie było: dziecko ma prezent, więc rodzicom (a zwłaszcza mamie!:)) też się należy! Zakopać się pod kocem z „Twoim Stylem” w jednym ręku, a czekoladą z drugim, gdy za oknem leje – atrakcja tania, a bezcenna! Wiem, że może być ciężko zafundować sobie taki relaks w ciągu dnia, gdy ciągle słyszymy „Mamooooo!”, ale wieczorem? Jeśli spacer po plaży odpada, dobre czasopismo jest idealne. 9) Miej zawsze ze sobą względnie małe i angażujące zabawki Nie będę mówić, że nie bierzemy ze sobą żadnych zabawek. Jakieś być muszą. Bierzemy takie, które zajmują mało miejsca, a można się nimi dłuuugo bawić. U nas to najczęściej ciastolina, jakieś niewielkie puzzle, zagadki CzuCzu (idealne i w domu, i na wyjściu, i w samochodzie), kilka samochodów, by móc tworzyć garaże, wyścigi, itd. i czasem, jeśli jedziemy samochodem klocki. Dodatkowo wrzucamy jakieś kredki, książeczki, które można czytać godzinami i ukochane Przytulanki. Starczy! W razie czego, farby, plastelinę czy inne artykuły plastyczne zwykle można dokupić w okolicy, więc po co taszczyć zbyt wiele? Ciastolina i klocki sprawdzały się również świetnie, gdy byliśmy na nartach w szwajcarskim Laax i siedzenie cały dzień na dworze nie było wskazane z uwagi na temperaturę. prace plastyczne z Tatą, gdy Mama śmiga na nartach 😉 . 10) Czytaj! Opowiadaj! Rozwijaj wyobraźnię! W codziennym biegu nie zawsze mamy czas na wspólne czytanie. Wakacje to idealny moment na czytanie z dzieckiem lub dziecku, na opowiadanie historii o smokach, księżniczkach i rycerzach. A jeśli pada deszcz, warunki są jeszcze lepsze! My uwielbiamy w tych chwilach książeczki z serii MAMOKO, o których można mówić i mówić i mówić i nigdy się nie kończą 🙂 I pamiętajcie, że niezależnie czy pada czy grzeje słońce, w te wakacje możecie wziąć udział w loterii NIVEA! Kupując kosmetyki NIVEA za min. 20 zł (ochrona przed słońcem czy może poprawa humoru podczas deszczu?:)), możecie wygrać cenne nagrody! A do zdobycia vouchery na rodzinne wakacje o wartości 10 tys. zł! Poza tym aparaty fotograficzne i zestawy kosmetyków. Szczegóły na stronie 🙂 Powodzenia! * post powstał we współpracy z marką
Z pewnością warto wraz z dziećmi zobaczyć Krupówki, czyi reprezentacyjny deptak Zakopanego. Spacerują tu i odpoczywają wszyscy przyjezdni, zarówno wczasowicze, którzy nie lubią wspinać się po górach, jak i turyści zmęczeni długimi wędrówkami.
Prawda jest taka, że można by z Hotelu nie wychodzić, kiedy atrakcji dla dzieci tyle przygotowanych. Jednak, jeśli jednego dnia majówki robi się lato, to nie sposób pójść w góry lub… na tzw. miasto! W góry, doliny dokładniej, przyszło nam iść raczej w deszczu i mżawce, natomiast atrakcje miejskie zdobywaliśmy w pełnym słońcu. Co udało nam się jednego dnia „zaliczyć” w Zakopcu? #1 Wielka Krokiew#2 Plac zabaw w Parku Piłsudskiego#3 Muzeum Kornela Makuszyńskiego# Luneta z widkiem na GiewontKażda z tych atrakcji nie kosztuje więcej, niż 10 zł. Plac zabaw jest w parku miesjkim i jest darmowy, kosztem może okazać się 2 zł wydane na toaletę 🙂 #1 Wielka Krokiew Skocznię widziałem co dzień z hotelu i tylko czekałem na ładną pogodę by wybrać się właśnie tam. Nie wiedziałem nawet czy i w jakim stopniu jest ona dostępna dla turystów. W kasie okazało się, że można wejść dość wysoko, natomiast zdecydowanie nie jest to atrakcja wózkowa 🙂 . Wózek został na dole z Marią – nie miała ochoty iść na górę a ja z Młodą „na barana” poszliśmy ku górze! Co jakiś czas robiliśmy przystanki by zadzwonić do mamy na dół i jej pomachać – Gabriela miała ubaw z takiej małej mamusi 🙂 . Z mamy miała ubaw i z wysokości też – zero strachu. Byłem lekko zdziwiony bo odczuwa już pewne lęki np. na placu zabaw a tu zimna krew, nawet kiedy ja czasami miałem pietra… #2 Plac zabaw w Parku Piłsudskiego O nim już kiedyś pisaliśmy, przy okazji poprzedniego pobytu w Zakopcu. Teraz też mieliśmy go jako żelazny punkt odwiedzin – zapamiętaliśmy go jako najlepszy plac, jaki dotychczas widzieliśmy i zależało nam by zweryfikować, czy to był efekt WOW! związany z pierwszym doświadczeniem. Okazało się, że i za drugim razem to miejsce robi wrażenie i odpowiada na każdą potrzebę dziecka i rodzica. Tam jest super! Dziecko jest w pełni bezpieczne a rodzic wyluzowany – ja chodziłem w skarpetkach 🙂 , fajna kultura między rodzicami tam panuje, co na placach zabaw nie jest tak oczywiste, kiedy do akcji wchodzi czynnik „moje dziecko jest mojsze niż twojsze”. Polecamy Zakopane! #3 Muzeum Kornela Makuszyńskiego Jeden z oddziałów Muzeum Tatrzańskiego. Na inne nie było czasu, tym bardziej, że mają jakieś pomieszane godziny otwarcia, ale ten był moim must have. Moim i Gabrieli, bo oczywiście ją przede wszystkim chciałem tam zabrać. Aczkolwiek kierowany byłem własnym wielkim sentymentem. Imię i nazwisko tego autora pamiętam z mojego dzieciństwa, jak żadnego innego. Pamiętam, kiedy czekał mnie pobyt w szpitalu, mama kupiła mi pieska maskotkę i zasugerowała abym dał mu jakieś imię – dałem mu Kornel! Właśnie na cześć ulubionego mojego wówczas autora – miałem wtedy 5 lat. Dziś chcę by oprócz Peppy, moja córka znała Koziołka Matołka (już go uwielbia!) i Małpkę Fiki-Miki a później kolejne jego książki… # Luneta z widkiem na Giewont No wyobrażasz sobie być w Zakopcu i nie wrzucić dwa zeta, żeby popatrzeć na góry? Dziecku dwa zeta nie wrzucić? Nie da się! 😀 To dla potomka, jak… gonienie gołębi, jak puszczanie baniek, jak drażnienie różków ślimaka! Musi być! Każda z tych atrakcji nie kosztuje więcej, niż 10 zł. Plac zabaw jest w parku miesjkim i jest darmowy, kosztem może okazać się 2 zł wydane na toaletę 🙂
Dla tych najmłodszych wydzielono też strefy malucha wyposażone w baseny piłeczkowe, zjeżdżalnie i mnóstwo zabawek. Wybierasz się do Zakopanego z dziećmi? Sprawdź najlepsze atrakcje. Aqua Park Zakopane, parki linowe, wjazd kolejką na Gubałówkę, szczyt Nosal czy Muzeum Oscypka - to największe atrakcje w Zakopanem.

ZAKOPANE - NASZE WAKACJE Chcielibyśmy podzielić się z Wami wrażeniami z naszej wyprawy do Zakopanego. To niesamowite miejsce – myślę, że każdy, kto choć raz odwiedził tę miejscowość, czuje podobnie. To nasza druga rodzinna wyprawa do Zakopanego. Podczas pierwszej ja byłam jeszcze w „dwupaku”, a nasza starsza córeczka Laurka miała 3,5 roku. Obecny skład wyprawy to: mama Magda, tata Kamil, Laura lat 7 i Nina 3 latka. W tamte strony przywołują nas również moje korzenie – mam rodzinę w okolicach Limanowej i tam zaczęliśmy naszą wyprawę. Ale, że ludźmi kulturalnymi i taktownymi jesteśmy ;-), po dwóch dniach serdecznej gościnności przemieściliśmy się do Zakopanego. Tam przygodę zaczęliśmy od ul. Małe Żywczańskie, gdzie mieliśmy nocleg. Z balkonu rozpościerał się niesamowity widok prosto na Giewont. Podczas pobytu u rodziny, ktoś opowiedział legendę o śpiących rycerzach (którą zresztą słyszałam po raz pierwszy), a mianowicie, iż Giewont utożsamiany jest ze śpiącym rycerzem, który zbudzi się, gdy nadejdzie czas walki o wielkie wartości (to tak w skrócie). I ja rycerza śpiącego faktycznie tam widzę. Próbowałam go pokazać Laurze, ale niestety jej wyobraźnia nie pozwoliła ujrzeć owego wojownika. Jeśli chodzi o nasze zakwaterowanie, to było w porządku. Rada dla osób, które nie lubią zbyt dużo chodzić, a chcą mieć blisko do centrum miasta – nie jest to miejsce dla Was. My spacerować lubimy, może poza naszą 3-letnią Ninką, która mimo pustego wózka, pchanego przez mamę, wolała podróżować na rączkach, bądź na „baranku” tatusia. Najpierw wybraliśmy się na Gubałówkę, lubimy bardzo to miejsce. Wjechaliśmy wagonikiem, a wjeżdżaliśmy koło godz. 15:00, w kolejce do kasy staliśmy ok. 10 minut (mimo długiego sierpniowego weekendu). Tu kolejna rada, jeśli nie zależy Wam żeby spędzić na Gubałówce cały dzień, lepiej nie wybierać się na tę wyprawę rano, bo wtedy kolejka jest dłuższa niż po południu. Gubałówka oczywiście rewelacja – pospacerowaliśmy, zaliczyliśmy obowiązkowo stragany i „dmuchane rozrywki dziecięce” (w końcu to wyprawa z dziećmi, a im też od życia się coś należy). Dziewczyny chciały też przejechać się na koniku i tak uczyniły, choć kiedy później przeczytałam artykuł w Internecie, jak traktowane są te konie, to troszkę smutno mi się zrobiło :/ Po spędzeniu miłych chwil, wróciliśmy skąd przybyliśmy, zresztą tym samym wagonikiem. Wieczorny spacer i lody na Krupówkach były obowiązkowe. Kolejny dzień rozpoczął się wycieczką na skocznię. Ja i dzieci widziałyśmy ją po raz pierwszy, gdyż podczas ostatniej wyprawy, jak już wspomniałam, Ninka była jeszcze w brzuchu, a mi i Laurce nie było dane, gdyż pogoda była niestety fatalna. Tym razem jednak się udało, pogoda dopisała, zrobiliśmy sobie spacerek Drogą pod Reglami i podziwialiśmy piękno przyrody. Chyba zdjęcia najlepiej oddają piękno tamtejszej natury. Wielka Krokiew, choć w remoncie, robi niesamowite wrażenie. Na górę wjechaliśmy wyciągiem. Przyznam, że się denerwowałam, gdyż miałam pod opieką młodszą córeczkę, ale powtarzałam sobie „nie patrz w dół” i dałam radę. A tak poważnie, to z dzieciaczkami spokojnie można wjechać wyciągiem na górę. Oczywiście nie spuszczamy oka z naszych pociech i mocno trzymamy. Dziewczynki z niedowierzaniem podziwiały widoki z Wielkiej Krokwi, nie mogły pojąć, że jesteśmy tak wysoko. Tak na marginesie, my z mężem patrząc na skocznię też zastanawialiśmy się, kto przy zdrowych zmysłach odważyłby się stąd skakać i to jeszcze na nartach. Nie obyło się również bez atrakcji typowych dla dzieci i trzeba przyznać, że ceny nie są zbyt wygórowane. Z uwagi na fakt, iż dopisywała pogoda i troszkę kilometrów już zrobiliśmy, postanowiliśmy się zrelaksować. Udaliśmy się na Polanę Szymoszkową i to był strzał w 10! Byliśmy po godzinie 15:00, więc bilety były już tańsze, a dziewczyny zachwycone. Ciepłe geotermalne wody, zjeżdżalnie i atrakcje dla dzieci, naprawdę warto! A w drodze powrotnej tradycyjnie spacer Krupówkami. Ostatniego dnia naszego pobytu postanowiliśmy, iż wybierzemy się do miejsc, do których będą chciały dziewczyny. Na wstępie zaznaczyły, iż nie chcą daleko chodzić, więc udaliśmy się na Krupówki i tam pozostaliśmy, lecz nie tylko siedząc w kawiarni i zajadając lody (chociaż to też), ale udaliśmy się najpierw na Wystawę Figur Woskowych. Młodsza córka się bała, zwiedzała u mnie na rękach, później troszkę się ośmieliła i dała sobie nawet zrobić zdjęcie. Starszej córce się podobało. A mi? Na pewno warto wejść, niektóre postaci bardzo podobne do oryginału, inne nieco mniej, bądź praktycznie wcale, ale zobaczyć warto. Jest tam jeszcze jedna atrakcja - labirynt luster, do którego udałam się tylko ze starszą córką (młodsza nie chciała) i muszę przyznać, że to była fajna przygoda. Kupując bilet na wystawę, za wstęp do labiryntu luster płacicie mniej. Nam się podobało, było wesoło, super zabawa i wcale nie tak łatwo znaleźć drogę do wyjścia. Następnie poszliśmy do odwróconego domku. I tu mam mieszane uczucia, czy polecać tę atrakcję. Mój mąż zdecydował, że nie będzie wchodził do środka, ja weszłam z dziewczynami. Gdy wchodzimy do domku, zaczyna strasznie kręcić nam się w głowie. My dałyśmy radę pooglądać wnętrza domku i przyznam, że to ciekawe miejsce. Jednak nie udało mi się zrobić córkom zdjęcia wewnątrz, gdyż cały czas się mnie trzymały. Osobom, które nie mogą jeździć na karuzelach, mają chorobę lokomocyjną itp., raczej nie polecam. A później już tylko ostatni obiadek na Krupówkach i powrót do domu. I taka myśl na koniec: na pewno tam wrócimy i to nie raz!!! I jeszcze krótki wierszyk o tym naszym pobycie: Zakopane, wszyscy wiedzą, miasto bardzo urokliwe, do zwiedzania co niemiara, a to nie jest uciążliwe. My kochamy Zakopane no i jego okolice, piękne domy i Kościoły, przeurocze też kaplice. Gubałówka śliczne miejsce, klimat tam niesamowity, konie, knajpki czy stragany, wybór mamy dość obfity, a widoki są przepiękne, aż dech w piersi zapierają, starsi, młodsi oraz dzieci, wszyscy chętnie podziwiają. Gdy zwiedzaniem się zmęczycie i na relaks przyjdzie pora to Polana Szymoszkowa z tym zadaniem się upora. Tak na przykład basen piękny, w krajobrazie gór skąpany, z wód termalnych tam skorzystasz, odpoczynek murowany. Kilometrów zrobiliśmy bo na pieszo zwiedzaliśmy, gdyż koników żal nam było i ich męczyć nie chcieliśmy. Widzieliśmy także domek, co na dachu dziwnie stoi, w głowie troszkę się kręciło, lecz poza tym było miło. I wrócimy tam na pewno, bo to „nasze Zakopane”, i zobaczyć chcemy wszystko, bo to miejsce niesłychane. Magdalena Bracichowicz Opowiadanie Pani Magdaleny Bracichowicz zostało przysłane na konkurs "Polska z dziećmi", organizowany przez portal DziecioChatki - Miejsca Przyjazne Dzieciom. Dziękujemy i gratulujemy!

pXDiz9c.
  • www8rriwpa.pages.dev/358
  • www8rriwpa.pages.dev/236
  • www8rriwpa.pages.dev/90
  • www8rriwpa.pages.dev/89
  • www8rriwpa.pages.dev/385
  • www8rriwpa.pages.dev/71
  • www8rriwpa.pages.dev/43
  • www8rriwpa.pages.dev/137
  • www8rriwpa.pages.dev/235
  • zakopane w deszczu z dziećmi